To Zosia i Marcin.
Zosia tuż obok swojego domu rodzinnego ma nie tylko stodołę, w której będzie ich wesele, ale także ich rodzinną cukiernię, gdzie zastałam mnóstwo smakołyków. Nie wiem czemu ich nie wzięłam. Jakieś dziwne ugrzecznienie każe mi odmawiać, gdy ktoś proponuje mi słodycze czy inne dobroci. No nie mogę do dziś zrozumieć czemu nie wykupiłam im tej cukierni, zwłaszcza, że w niedzielę sklepy pozamykane i skończyłam na zakupach ze stacji benzynowej! Kochani, pamiętajcie! Mając ze mną do czynienia nie należy słuchać mojej odmowy (zwłaszcza w kwestii jedzenia). W trakcie mojego wyjaśniania "dlaczego nie jem za wiele słodkości" już mi ślinka ciekła na te ciasta! :D
A tutaj rustykalna sesja narzeczeńska tych dwojga. Już nie mogę doczekać się majowego ślubu :)
