Natalia, której wieczór panieński relacjonowałam TUTAJ pochodzi z Białegostoku i tam właśnie zaprosiła mnie na swój ślubny reportaż. Gauthier jak się pewnie domyślacie z Białymstokiem nie miał zbyt wiele wspólnego aż do tego dnia. Poznaliśmy się w hotelu rano przed ich ślubem. Okazał się zabawnym, miłym i bardzo wesołym francuzem, i chociaż porozumiewaliśmy się na zmianę w trzech językach, a głównie na migi, to świetnie się dogadaliśmy :)
12 sierpnia był dla mnie wyjątkowym dniem. Nie tylko dlatego, że znam Natalię już od kilku lat, ale też dlatego, że był to mój pierwszy ślub prawosławny. Cerkiew mnie absolutnie olśniła. Ceremonia była najdłuższą, jaką widziałam - Batiuszkowie mówili na zmianę po starocerkiewnosłowniańsku i francusku. Nie rozumiałam ani słowa (no może prócz Gaspadin pamiłuj), ale urok całego ślubu był wyjątkowy. Dopisała nam też przepiękna pogoda, a wszystko to możecie zobaczyć niżej. Korony, świece, polsko-francuskie wesele i cały ten Białystok. Będę wspominać ten dzień jeszcze przez długie lata!
Kilka dni później znów spotkaliśmy się w Białymstoku na sesję plenerową. To miasto kryje naprawdę piękne miejsca i ma wyjątkowy urok nawet przy pochmurnym niebie :)