top of page

Szeptuchy, dreszcze i miejsce mocy. Wieczór panieński Natalii.


Wieczór panieński może być imprezą w klubie, intensywną domówką z zamówionym występem tanecznym ;) albo wyjazdem do spa. Czasem nie jest jednak żadną z powyższych opcji. Czasem świadkowa rzuci szalony pomysł i trzeba go zrealizować!

Tym razem sprawa dotyczyła bliskiej mi osoby, a więc realizacja sprawiła mi jeszcze więcej przyjemności.

Zaczęło się całkiem niewinnie. Odebrałyśmy Natalię z mieszkania jej rodziców w Białymstoku i ruszyłyśmy dalej na wschód. Tak daleko jak tylko się da! Po drodze Natalia próbowała zgadnąć co jest w planach, ale marnie jej szło (zwłaszcza, że podpuszczałyśmy ją co raz to nowymi imionami panów, którzy rzekomo czekają gdzieś na nasz przyjazd), aż wreszcie.... przejeżdżając przez kolejną wieś Natalia nagle wypaliła "A tutaj przyjeżdżałam kiedyś z mamą do szeptuchy". Próbując zachować powagę zaczęłyśmy wypytywać "a kto to", "a co to". Biedna, długo nie zorientowała się, że właśnie do szeptuchy jedziemy. Dopiero kiedy wjechałyśmy w las i po kilkunastu minutach jazdy przez wertepy dotarłyśmy do punktu "Granica państwa, przejście wzbronione", a kolejnych kilka długich minut później okazało się, że w środku lasu jest wieś, Natalia zrozumiała co się dzieje. Wysiadłyśmy obok dziwnie wyglądającej przyczepy campingowej i poczekałyśmy na swoją kolej. To było naprawdę nieziemskie doświadczenie. Trochę przerażające, trochę magiczne, a trochę ... po prostu dziwne. Szeptucha była młodsza niż by się można było spodziewać i w znacznie gorszym nastroju niż miałyśmy nadzieję. Odprawiła nad nami kilkanaście modlitw w kilku językach, długo mówiła nam o nas i w wielu rzeczach się nie myliła. Podlaski folklor ukazał nam się w pełnej krasie. Niestety z tej części zdjęć nie zobaczycie. Nie pozwoliła fotografować nawet samej przyczepy (może gdybyśmy trafiły na lepszy dzień?).

Stamtąd udałyśmy się na przepyszną babkę ziemniaczaną, zaliwajkę i kiszkę. Ach, jak ja kocham podlasie! Dziewczyny znalazły piękne miejsce - Sioło Budy. Rozgościłyśmy się w pokojach i spędziłyśmy wspaniały wieczór pełen rozmów, wróżb i wina.

Rano powędrowałyśmy do Miejsca Mocy w puszczy białowieskiej i naładowałyśmy akumulatory :).

Było pięknie.

Oby częściej!

bottom of page