Któregoś popołudnia przeglądając internet trafiłam na jakiejś stronie na ogłoszenie Oli. Szukała fotografa, który uwieczni ich ślub cywilny na Helu. Uwielbiam morze, a półwysep uważam za wyjątkowo piękne miejsce. Szybko sprawdziłam termin - jestem wtedy na wakacjach... na kaszubach! A jak najlepiej skorzystać z wakacji? Zrealizować czyjeś wymarzone zdjęcia!
Ustaliłyśmy z Olą najważniejsze kwestie i pewnego lipcowego poranka wyruszyłam w drogę do Helu :)
Ola i Jarek są zakochani w sobie i w tym małym polskim cyplu oddzielającym zatokę od morza. Tutaj się zaręczyli i choć na co dzień mieszkają w okolicach Łodzi, to ich magiczny, ale i skromny dzień chcieli spędzić właśnie tu. To była maleńka uroczystość. Oni, świadkowie, pani urzędniczka i ja. Tym bardziej czułam się wyróżniona!
Tuż po zaślubinach i lampce szampana ruszyliśmy na sesję plenerową. W porcie złapała nas ulewa, ale przecież nie można dać się pogodzie jeśli przejechało się na tą sesję pół Polski! Na szczęście po kilkunastu minutach ukrywania się pod drzewami udało się wyjść na plażę i uchwycić wspaniałe słońce walczące z zasnuwającymi niebo ciemnymi chmurami. Młodość, miłość i letni wiatr od morza. Zapraszam Was na nasz lipcowy spacer dziką plażą :)